Kiedy Nino Schurter i Jenny Rissveds zdobyli złote medale w kolarstwie górskim na Igrzyskach Olimpijskich w Rio, zawdzięczali je w dużej mierze Tomowi Ritcheyowi, który buduje rowery od 15 roku życia.
Ritchey, jedna z kluczowych postaci w rozwoju kultury rowerowej Bay Area, nie był przeciętnym studentem drugiego roku w 1971 roku. Nastolatek z Palo Alto, będący już fenomenem w wyścigach szosowych, miał kwitnący biznes jako producent niestandardowych ram rowerowych. Szkoła średnia stanowiła jednak pewną przeszkodę.
Po opracowaniu szczegółowego planu dnia, który pozwoliłby mu trenować dla narodowej drużyny kolarskiej i budować 50 ram rocznie, spotkał się z dyrektorem liceum Palo Alto. Jego propozycja: iść do szkoły od 8:20 do 11:40 przez następne dwa lata, co dałoby mu akurat tyle punktów, by ukończyć szkołę. Kiedy pomysł został odrzucony, Ritchey przedstawił ten sam plan pobliskiej szkole Cubberley High School. Jego dyrektor zgodził się na to, a Ritchey natychmiast się przeniósł, pozostawiając po sobie kilku zaskoczonych przyjaciół.
Z inżynierem dla ojca, garażem pełnym narzędzi i swobodą, jaką dziś daje niewiele dzieciom, Ritchey zbudował fort na drzewie w wieku 5 lat, samochód elektryczny, gdy miał 12 lat, a swoją pierwszą ramę rowerową w wieku 15 lat. jego ręce zawsze trzymały narzędzie, latarkę lub parę kierownic, gdy starał się zbudować lżejszy, mocniejszy, lepszy rower i wygrać następny wyścig. Pod tym względem niewiele się zmieniło przez pięć dekad.
Ritchey jest założycielem i właścicielem Ritchey Design, wielomilionowej firmy produkującej komponenty rowerowe, której historia sięga 1983 roku, a dziś ma biura w San Carlos; Sparks, Nev.; Lugano, Szwajcaria; i Taichung na Tajwanie. Nadal zajmuje się projektowaniem produktów i odegrał kluczową rolę w rozwoju najnowocześniejszych kierownic, chwytów, mostków, sztyc, siodeł i pedałów używanych przez Schurter i Rissveds, obaj członkowie sponsorowanego przez Ritchey szwajcarskiego zespołu kolarskiego.
Ich podwójne zwycięstwo było wisienką na torcie roku, w którym firma Ritchey Design wprowadziła swoją największą w historii linię produktów, w tym zwrot kompletnych rowerów górskich, które ostatnio sprzedano w 1989 roku. Jego produkty rowerowe osiągają wysokie ceny: Top -of-the-line mostek Superlogic Carbon, ceniony za sztywność, kosztuje 280 dolarów, podczas gdy w pełni wyposażony rower górski Timberwolf, odrodzona wersja modelu wprowadzonego w 1984 roku, kosztuje 3999 dolarów. Tym, co czyni Ritcheya wyjątkowym, jest jednak to, że w przeciwieństwie do swoich rówieśników, którzy pomogli opracować pierwsze rowery górskie, nadal jest właścicielem firmy, która nosi jego imię.
A prawie ja stracił.
Połowa lat 90. wydawała się być okresem rozkwitu Ritchey Design. Zbudował firmę w markę rozpoznawalną na całym świecie. Jego części pojawiły się w rowerach górskich i szosowych, a rowerzyści pożądali ram Ritcheya. Zespół kolarstwa górskiego był dominującą siłą w wyścigach przełajowych, odnosząc szereg zwycięstw krajowych i międzynarodowych. Jeździec Thomas Frischknecht, który pozostaje jednym z najbliższych przyjaciół Ritcheya, zdobył srebrny medal w debiucie olimpijskim w 1996 roku.
Ale dla Ritcheya sprawy wyglądały zupełnie inaczej. Przez branżę przetaczała się fala konsolidacji. Rowery górskie Gary Fisher zostały kupione przez firmę Trek wagi ciężkiej w 1993 roku. Dwa lata później Trek nabył rowery Bontrager od Santa Cruz. Chociaż Ritchey wcześniej odrzucił zalotników, ponownie się zastanowił. Specialized, główny rywal Treka, zadzwonił w latach 80., a Ritchey znał założyciela, Mike’a Sinyarda, od 20 lat. Ale dopiero w 1995 roku obaj w końcu poważnie rozmawiali o umowie.
Firma Ritcheya znalazła się w impasie. „Byliśmy globalną firmą, ale pod względem systemów byliśmy największą małą firmą na świecie” — powiedział Ritchey. „Było oczywiste, że operacyjna strona firmy, zaplecze, to moja słabość”. Specialized miał najnowocześniejsze systemy, na które Ritchey nie mógł sobie pozwolić sam.
I chciał zachować jakość swojego życia. Tak jak robił to od momentu założenia firmy, Ritchey pracował w swoim domu, domku, który sam zbudował, schowanym wśród zalesionych wzgórz Woodside. Dzięki swojemu warsztatowi i sieci tras dla rowerów górskich tuż przed jego drzwiami, Ritchey mógł jeździć do woli i opracowywać produkty, wciąż będąc tam dla swojej żony i trójki dorastających dzieci. „Miałem wymarzone życie” – powiedział. Samodzielne rozwijanie firmy, a przynajmniej przetrwanie obecnej burzy, może temu zagrozić.
Sinyard pozwolił Ritcheyowi napisać własne zasady, co oznaczało pozostanie autonomicznym przy jednoczesnym uzyskaniu wsparcia Specialized dla działań operacyjnych. A części Ritchey trafią do rowerów Specialized, stałego źródła biznesu. Wydawało się, że dokładnie tego chciał. Ritchey połączył swoją firmę z Specialized, finalizując umowę w październiku 1995 r. (obie firmy są prywatne, a Ritchey nie ujawnił, ile była warta umowa).
W niecały rok rynek rowerowy doświadczył poważnego załamania, które szczególnie mocno uderzyło w Specialized. „Do końca 1996 roku straciliśmy około 30 procent biznesu w sklepie rowerowym i ogłosiliśmy bankructwo za kilkaset dolarów”, wspomina Sinyard dla Fortune Small Business w 2008 roku. Wkrótce nastąpiła zmiana w zarządzaniu. Ritchey odkrył, że ma do czynienia z nowymi twarzami.
Specialized zaoferował wykupienie Ritcheya, co pozwoliłoby mu spędzić mnóstwo czasu na szlakach i z rodziną. Ale Ritchey nie był zainteresowany uzupełnianiem swojego konta bankowego. „Dla mnie nigdy nie chodziło o pieniądze” – powiedział. Poza tym personel Ritcheya prawdopodobnie straciłby pracę, a sam Ritchey zostałby przykuty kajdankami do Specialized na kilka lat, pracując w szczątkowej roli. Potem nastąpiła nieunikniona dewaluacja marki Ritchey. „Istnieją prawdziwe, prawdziwe wady tego, że ktoś inny przejmuje twoje imię – i twoją historię” – powiedział Ritchey.
Ale odzyskanie firmy kosztowało go więcej, niż sobie wyobrażał.
Po pierwsze, rozwiązanie umowy zajęło prawie cztery lata. „To było moje pierwsze głębokie zanurzenie w świecie prawniczym i świadomość ile to kosztuje” – powiedział. Ritchey Design nie powrócił sam do 2000 roku – w sam raz na krach dot-comów.
Biznes rowerowy zatoczył się wraz z resztą gospodarki. RockShox z San Jose, warty setki milionów dolarów po wejściu na giełdę w 1996 roku, został sprzedany za 12 milionów dolarów w 2002 roku. Choć nadal przynosił zyski, roczne przychody Ritchey Design znacznie spadły w porównaniu do szczytowego poziomu 20 milionów dolarów sprzed fuzji.
Sprawy robiły się coraz bardziej skomplikowane. Dwóch kluczowych pracowników Ritchey’a odeszło i doszło do wielu drobnych bójek. „Skończyło się na tym, że miałem dysfunkcyjną firmę” – powiedział. „Są ludzie, którym wydawało ci się, że możesz ufać, a finalnie robią dziwne rzeczy”.
Pośród tego wszystkiego nastąpił prawdziwy szok w życiu prywatnym: po 25 latach małżeństwa opuściła go żona Katie.
Ale miał przyjaciół. I swój rower. Przez to wszystko Ritchey skupił się na jeździe.
Chociaż nie mógł nic zrobić, aby uratować swoje małżeństwo, z jego firmą była to już inna historia. „Musiałem wykonać bardzo ciężki ostrzał”, powiedział. „Musiałem działać szybko”. To była drastyczna zmiana jak na menedżera, który nie miał rąk do roboty, ale nie miał wyboru. Statek „tonął”.
Odbudował sprzedaż komponentów. Rozmawiał nawet z Trekiem, arcyrywalem Specialized, co zapewniło mu sporą publiczność i rozgłos. Zdobył kontrakty ze Schwinnem i GT, znanymi firmami, które w tamtym czasie zmieniały się i mogły czerpać korzyści z reputacji Ritcheya. Niektórzy poprzedni klienci wrócili do owczarni Ritchey.
Wszystkie wielkie zmiany wymagają guru, a Ritchey znalazł go po zbudowaniu własnego samolotu – co było sposobem dla zatwardziałego majsterkowicza na radzenie sobie z niepokojem i odnalezienie równowagi. Chcąc nauczyć się latać swoim lekkim statkiem z włókna węglowego, Ritchey zadzwonił do instruktora latania o imieniu John Frechette. Oprócz szkolenia pilotów, Frechette prowadził działy dla Levi Strauss & Co. i Russell Athletics. Kiedy Ritchey po raz pierwszy z nim rozmawiał, Frechette dochodził do siebie po ataku raka.
Po dwugodzinnej rozmowie telefonicznej od serca, Ritchey złożył Frechette propozycję: „Jak chciałbyś pomóc naprawdę małej firmie o dużych potrzebach?” Po kilku miesiącach Frechette został dyrektorem operacyjnym Ritchey Design. Zajęło to kilka lat, ale Frechette osiągnął to, czego szukał Ritchey w ramach umowy ze Specialized i przekształcił Ritchey Design w dobrze zarządzaną firmę. Obecnie zatrudnia około 50 pracowników na całym świecie.
Zatrudnienie Frechette pozwoliło Ritcheyowi skupić się na nowych produktach. Chcąc zmieścić pełnowymiarowy rower w swoim małym samolocie, Ritchey stworzył ramę Break-Away. Dzięki zwodniczo prostemu systemowi sprzęgów można go złożyć do podróży, zachowując jednocześnie wygląd i wydajność normalnej ramy. Wydany w 2006 roku produkt oznaczał również powrót Ritchey Design do produkcji ram.
Poproszony o zastanowienie się nad fuzją, odzyskaniem firmy i walką o jej naprawienie, pod wąsami Ritcheya pojawia się porozumiewawczy uśmiech. „Przeżyłem kilka dużych błędów” – powiedział. „Sam przeżyłem, a teraz jestem po drugiej stronie”.
Dziś, nawet mając siódmą dekadę życia tuż za rogiem, godny pozazdroszczenia zdrowy Ritchey wydaje się być w kwiecie wieku. Szczęśliwie ożeniony ponownie, jeździ na rowerze tak samo często, jak zawsze. „Mój rower jest przedłużeniem tego, kim jestem” – powiedział. „Jeżdżenie po prostu prowadzi do dobrych rzeczy”.
„Ludzie nie wiedzą, jak znaleźć równowagę w życiu” – powiedział Ritchey. Pod tym względem wydaje się, że radzi sobie lepiej niż większość.